Zabytki z dna Bałtyku
W sierpniu 2009 roku dobiegła końca ekspedycja archeologiczna na spoczywający na głębokości ponad 80 metrów, około 60 mil morskich na północ od Rozewia, dotąd niezbadany wrak zwany „Książkowcem”. Wciąż niewiele wiadomo na jego temat. Najprawdopodobniej był to statek handlowy z XVII wieku. Jak dotąd z tajemniczego wraku wyłowiono kilka przedmiotów: deski, cynowe miski oraz książkę, której statek zawdzięcza swą nazwę. Były to jednak przypadkowe znaleziska, wszak na szczątki żaglowca trafili przed wieloma laty rybacy, raz po raz zaczepiający o niego swe sieci. Kilkudniowa wyprawa archeologów morskich i płetwonurków na pokładzie okrętu ratowniczego ORP „Lech” miała doprowadzić do określenia wieku i proweniencji „Książkowca”. Do inspekcji wraku, zbadania jego wnętrz, określenia stanu kadłuba oraz podjęcia z pokładu zabytków zostali wytypowani nurkowie z Dywizjonu Okrętów Wsparcia 3 Flotylli Okrętów oraz z Ośrodka Szkolenia Nurków i Płetwonurków Marynarki Wojennej. Do badań włączyli się również pracownicy działu badań podwodnych Centralnego Muzeum Morskiego. Podczas ekspedycji został wykorzystany sonar, za pomocą którego przeprowadzono sondaż trzech prawdopodobnych pozycji wraku na obszarze o promieniu 600 metrów. Niestety próba odnalezienia statku zakończyła się niepowodzeniem. Na penetrację głębin morskich najpierw nie pozwoliły warunki atmosferyczne, potem zaś brak czasu. „Dwa dni spędziliśmy w oczekiwaniu na dobrą pogodę. Wreszcie podjęliśmy badania innego wraku” – wyjaśnia Iwona Pomian – z CMM, które było współorganizatorem wyprawy. Mimo że skomplikowana ekspedycja na „Książkowca” nie przyniosła oczekiwanych rezultatów, ekipie nurków i archeologów morskich, udało się przeprowadzić eksplorację wraku, zwanego od dominującego na nim ładunku, „Zbożowcem”. Pierwsza wyprawa na wrak, spoczywający nieopodal Półwyspu Helskiego na tej samej głębokości, co „Książkowiec”, odbyła się pod koniec lipca 2009 roku i przyniosła sensacyjne odkrycia. Okazało się ,że w dziobowej części kadłuba spoczywają dobrze zachowane worki ze zbożem. Po analizie próbek okazało się, że to żyto. Jako, że handlem tego rodzaju zboża zajmowali się Holendrzy, statek – jak przypuszczają archeolodzy – mógł pływać pod holenderską banderą. Podczas pierwszych badań z wraku wydobyto kilka przedmiotów, między innymi kamionkowe naczynia i szczelnie zamkniętą butelkę wina. „Podeszliśmy do wraku ponownie, głównie w celu przeprowadzenia inwentaryzacji, uzupełnienia dokumentacji i pobrania próbek drewna do analizy dendrochronologicznej” – mówi Iwona Pomian. Chociaż celem drugiej ekspedycji na „Zbożowiec” nie była eksploracja żaglowca, i tym razem wyciągnięto kilka unikalnych przedmiotów, w tym dwa drewniane eksponaty – kluzę i bliżej nieokreśloną podporę oraz duży kamionkowy słój z tłuszczowatą substancją. Kolejna wyprawa na ten wrak nie jest już planowana. I choć, jak mówi Iwona Pomian, badania drewna i wydobytych przedmiotów nie pozwolą jednak jednoznacznie określić, z jakiego kraju pochodził żaglowiec, przekazane do analizy zabytki pozwolą z pewnością odkryć niektóre z tajemnic statku. Co ciekawego kryje się pod taflą wód Bałtyku? To pytanie nurtuje zarówno nurków, jak również badaczy z CMM, dlatego wrak „Książkowca” pozostaje wciąż wielkim wyzwaniem. Akcja, czy może raczej misja, na owiany tajemnicą statek czeka więc na swój renesans. Być może kolejna wyprawa przyniesie więcej wiedzy na ten temat.
Marta Nicgorska