Wrzesień 1939 r. miał się stać sprawdzianem przydatności bojowej operującej na Polesiu Flotylli Rzecznej Marynarki Wojennej oraz jej Oddziału Wydzielonego „Wisła”, zorganizowanego dla obrony mostów i przepraw na dolnej i środkowej Wiśle. Sprawdzian ten nie wypadł pomyślnie, jednak „winę” za to trudno przypisać samej Flotylli. Formacje rzeczne wzięły udział w walkach z wojskami niemieckimi, ale nie na taka skalę, na jaką planowano i niewspółmiernie do poniesionych na nie wcześniej nakładów. Złożyły się na to z jednej strony wcześniejsze zaniedbania jak np. nieuregulowanie dróg wodnych, na których okręty mogłyby swobodnie operować czy brak odpowiedniej obrony przeciwlotniczej, jak i sytuacja we wrześniu 1939 r.: bardzo szybkie postępy wojsk niemieckich, chaos kompetencyjny, brak rozpoznania i łączności. Agresja Armii Czerwonej na Polskę 17 września przesądziła sprawę.
13 września Flotylla Rzeczna Marynarki Wojennej weszła w skład Grupy Operacyjnej „Polesie” gen. bryg. Franciszka Kleeberga. Po rosyjskiej agresji, gen. Kleeberg postanowił przebijać się na południe do Rumunii lub przez Bug na Warszawę. Z powodu niskiego stanu wody duże okręty nie mogły jednak przejść na zachód. Kleeberg wydał więc rozkaz, by je zatopić, a lekkie wycofać na Kanał Królewski. 18 września na dno Prypeci, Horynia i przygranicznych jezior poszły monitory, statki uzbrojone i pomocnicze. Ich załogi przyłączyły się do odchodzących znad granicy oddziałów Korpusu Ochrony Pogranicza z Brygady „Polesie” i wyruszyły do miejsca koncentracji w Płotnicy, gdzie formowano spieszony batalion marynarski. 21 września w Morocznej Wielkiej włączono go do Grupy Dowódcy Korpusu Ochrony Pogranicza gen. bryg. Wilhelma Orlik-Rückemanna. W trakcie marszu na zachód, w nocy z 23 na 24 września marynarski batalion odłączył się jednak (najprawdopodobniej z powodu ogromnego zmęczenia żołnierzy) od głównych sił KOP i stracił z nimi kontakt. 24 września wieczorem batalion dotarł do Ratna. 25 września, po całonocnym marszu, podzielił się na dwie grupy, idące do Brześcia i Kowla. Wszyscy byli wykończeni. 26 września część grupy „brzeskiej” została w pobliżu jeziora Tur otoczona i rozbrojona przez zmotoryzowany odział Armii Czerwonej i grupę ukraińskich nacjonalistów. Jeńców poprowadzono na przedmieścia Małoryty, gdzie dokonano pierwszej selekcji – oddzielono m.in. Białorusinów od Polaków. Białorusinów zwolniono. Następnego dnia około 6 rano grupę około 100 oficerów, starszych podoficerów i marynarzy popędzono do Mokran. Byli tak zmęczeni, że pokonanie 17 km zajęło im 7 godzin. A może przeczuwali co ich czeka? Zebrano ich na dużym szkolnym placu. Tutaj odbyła się kolejna selekcja. Kazano wystąpić oficerom i podoficerom. Marynarzy i część podoficerów (niektórzy nie przyznali się do swojego stopnia lub mieli mundury polowe bez dystynkcji) przez Kobryń wywieziono do obozów pracy w ZSRR. Pozostałych przesłuchiwano w szkole, a na noc zamknięto w Domu Ludowym. Z tej grupy, z niewiadomych przyczyn, oddzielono 8 oficerów, którzy w 1940 r. zostali zabici w Katyniu i Charkowie. Jeden z młodszych oficerów wydostał się przez okno i próbował uciec. Został jednak złapany i zastrzelony. W czwartkowy ranek 28 września pod eskortą ukraińskich bojówkarzy i kilku czerwonoarmistów 17 polskich oficerów i podoficerów poprowadzono od Domu Ludowego na pole za majątkiem państwa Rayskich. Zdarto z nich buty i mundury, niektórym zabrano koszule. Najprawdopodobniej mieli związane ręce i nogi. Nie wiemy dokładnie jak zginęli. Pochowano ich we wspólnym grobie niedaleko miejsca, w którym poprzedniej nocy zastrzelono próbującego uciekać jeńca.
Kim byli sprawcy? Według Mariusza Borowiaka inspiratorem było dowództwo sowieckiej 32. Brygady Pancernej wchodzącej w skład 4. Armii, zaś bezpośrednimi wykonawcami członkowie bojówki Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów Artemija Sadza.
Do dziś nie znamy lub nie jesteśmy pewni wszystkich okoliczności tego „marynarskiego Katynia”. Ze względu na rozbieżne relacje wątpliwości budzi data egzekucji, liczba ofiar i ich tożsamość, tożsamość wszystkich sprawców, dokładne miejsce mordu i miejsce pochówku. Czy kiedykolwiek poznamy prawdę? Po wojnie na polach w Mokranach przeprowadzono meliorację. Po zbiorowym grobie pińskich marynarzy nie pozostał ślad.
Z powyższych powodów tym bardziej zależało nam, aby ofiary Mokran upamiętnić na naszej wystawie czasowej „Uzbrojone rzeki. Flotylle Niepodległej”. Prezentujemy na niej odznaki KOP, pamiątkowy emblemat jednego z „pograniczników” i fotografie przedstawiające KOP-istów podczas służby na Polesiu. W tej części umieściliśmy również listę oficerów i podoficerów, którzy – według stanu wiedzy we wrześniu 2018 r. – zostali zabici w Mokranach. Cennym dokumentem są odręczne, powojenne notatki st. mar. Saturnina Bućko. Zawierają one spis 21 nazwisk wojskowych oraz nazwę miejscowości: „Mokrany”. Są dowodem na to, ze mimo wiele dziesięcioleci trwających prób ukrycia prawdy o Mokranach wiadomości (siłą rzeczy niepełne) o tej zbrodni krążyły wśród byłych pińskich marynarzy.
Powojenne odręczne zapiski starszego marynarza Saturnina Bućko: spis oficerów, którzy według niego zostali zabici w Mokranach. Ze zbiorów Piotra Bućko z Gdańska.
W tekście korzystałam z książki Mariusza Borowiaka, Zapomniana flota. Mokrany, Finna, Gdańsk 2006.
Jadwiga Klim
Animacja: „Marynarze Flotylli Rzecznej Marynarki Wojennej w wojnie obronnej w 1939 r.” przygotowana (jako jedna z trzech) na wystawę „Uzbrojone Rzeki. Flotylle Niepodległej”.