Od rożka prochowego do wraka żaglowca. Konserwacja mokrego drewna
Kiedyś ałunem i olejem lnianym. Dziś glikolem polietylenowym i metodą liofilizacji – tak konserwatorzy ratują drewno, które przebywało setki lat w wodzie lub mokrej ziemi.
Co robi się z drewnem wydobytym z wody? Dlaczego konserwacja mokrego drewna jest tak skomplikowana? Jak konserwuje się wraki łodzi i statków oraz inne drewniane zabytki pozyskane w wyniku eksploracji Morza Bałtyckiego i wydobyte podczas lądowych badań archeologicznych?
Na te i inne pytania odpowie Irena Jagielska, która bada i konserwuje mokre drewno w Dziale Konserwacji Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku.
Drewno leżące wiele setek lat w mokrym środowisku ulega degradacji i w jego strukturę wchodzi woda. Po wydobyciu, bez zabezpieczenia i konserwacji, schnące drewno pęka, kurczy się i paczy. Aby temu zapobiec konserwatorzy, za pomocą różnych metod, wymieniają wodę w mokrym drewnie na substancję impregnującą. Jest to proces długotrwały i kosztowny, poprzedzony mozolnymi badaniami obiektów. W czasie 150-letniej historii konserwacji mokrego, archeologicznego drewna stosowano dziesiątki metod, z których nie wszystkie się sprawdziły. Dzisiejsze zasady etyki konserwatorskiej mówią o konieczności stosowania metod odwracalnych.
Najbardziej znanym odczynnikiem konserwującym stosowanym na całym świecie, jest glikol polietylenowy (PEG), wprowadzany do drewna różnymi metodami. Najnowszą metodą, stosowaną przez konserwatorów, jest impregnacja z suszeniem metodą liofilizacji zwana „freeze-drying”. Wymaga ona drogiej i specjalistycznej aparatury, ale czas konserwacji drewna wyraźnie ulega skróceniu. Na świecie buduje się coraz większe liofilizatory, w których można konserwować już całe łodzie i części statków.
W Dziale Konserwacji NMM do tej pory najbardziej znaczącą była konserwacja wraka Miedziowca z 1400 roku i unikatowej łodzi P2 z X wieku.
ZAPRASZAMY
Ośrodek Kultury Morskiej, ulica Tokarska 21-25
Wejście od strony Motławy i ulicy Tokarskiej
25 marca 2014 roku, godz. 17:00
wstęp wolny